Dobry pomysł na remont kuchni

kitchen-cornerW bardzo szybki sposób dochodzi do zmian w naszym świecie. Tyczy się to nie tylko świata kultury oraz sztuki, ale także życia codziennego. Nie jest prosto za nimi nadążyć. Na pewnym etapie tego życia podejmujemy decyzję, że należny dokonać w nim pewnych zmian. Jedni decydują się na rewolucję w swoim wyglądzie, inni starają się usprawnić swój cel życia.Znaczna ilość Was skupia się przede wszystkim na zmianie swojego otoczenia. Z wielu badań wynika, że dokonanie zmian we własnym miejscu zamieszkania znacznie polepsza nastrój oraz chęć działania. Czytaj dalej

Po co komu ktoś ?!

Na co dzień w swoim  życiu spotykamy różnych ludzi, jednych zapamiętujemy lepiej, innych gorzej, jedni nas opuszczają, inni nie. Za niektórymi tęsknimy bardziej, a wtedy pozostali mniej nas obchodzą. Jak to jest, że wpadamy na kogoś, przekonani o przypadkowości tego zdarzenia, a później nie możemy, a raczej nie chcemy móc oddzielić się od tej osoby? Niektóre relacje budowane są w naturalny sposób, a atmosfera, jaką wytwarzają wokół siebie inni jest dla nas korzystna, podoba nam się i dlatego to nas przyciąga. Wiemy, że tak jest, ale nie do końca potrafimy odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego tak właśnie się dzieje. Czasem działa to jak magnes.

Dziś umiejętność rozmowy z drugim człowiekiem jest niezwykle ważna, mówię oczywiście o szczerej rozmowie (nie musi ona być śmiertelnie poważna, istotne, żeby nie była udawana – nic na siłę, bo to na pewno nie wyjdzie nikomu na dobre). Zresztą jestem przekonana, że sami wiecie, co mam na myśli. I właśnie tylko naturalna relacja budowana jest w taki sposób, kiedy zauważamy, że  nawet tak pozornie prozaiczna rzecz jak rozmowa z drugą osobą przynosi nam radość i zaczynamy odczuwać, że tego potrzebujemy. A z kolei jeśli tak czujemy, to znak, że warto takimi ludźmi się otaczać, ale przede wszystkim trzeba umieć i chcieć je dostrzec. Ja na swojej drodze spotkałam kilka takich osób, dzięki którym dni stawały się lepsze, dzięki którym potrafiłam odnaleźć sens w tym, co robiłam. Życzę Wam z całego serca, abyście i Wy mogli i umieli zauważać wokół siebie takie osoby, które staną się dla Was punktem zwrotnym w życiu, choćby na pewien czas, w jakimkolwiek miejscu się znajdziecie. 😉

never_give_up

Po co nam kobiety i mężczyźni, czyli rzecz o relacjach

Relacje z innymi nie są łatwe, ale nie oszukujmy się, bez nich, ani rusz! Jesteśmy już tak skonstruowani, że potrzebujemy mieć obok siebie innych. Istnieje przecież cały szereg relacji, a właściwie jest to raczej łańcuch relacji, w jakie wchodzimy z innymi ludźmi, bo… chcemy, bo musimy, bo nie mamy wyjścia. Tak już jest, niektóre rzeczy trzeba po prostu zaakceptować. Najistotniejsze jednak, by te nasze relacyjne łańcuszki nie poplątały się i nie zamieniły w supełki. Jednym z najtrudniejszych rodzajów relacji, jakie (jak sądzę) każdy z nas zna , pomijając te między rodzicami a dziećmi, bo one nie zawsze są trudne, jest relacja między kobietą a mężczyzną. Ona na ogół bywa skomplikowana, o czym przekonujemy się wcześniej lub późnej. Są tacy, których to irytuje i poddają się tuż po wystartowaniu, jeszcze zanim zdążą się rozpędzić, inni twierdzą, że dzięki temu nie jest im nudno, walczą, bo wierzą, że to ma sens. Czy to faktycznie ma sens? Coś w tym musi być, inaczej po co Bóg stwarzałby człowieka w pełnej wersji, to znaczy wykorzystując dwie opcje – damską i męską? Mówię Wam: w tym szaleństwie jest metoda!

Przedstawiam Wam krótką charakterystykę tych dwóch fenomenów, zwanych kobieta i mężczyzną, które choć wzajemnie określają się jako dwie półkule, przeciwległe bieguny,  to przecież doskonale wiedzą, że dopiero właściwe połączenie jednej i drugiej połówki daje całość. Innej opcji nie przewiduję;)

r,id,d14yNTA7aF4xNjA7dV5odHRwOi8vaS53cC5wbC9hL2YvanBlZy8yODk2OC80NzBfcGFyYWJ1Y2hwYXJhcHVjaC5qcGVnO3FeMC44O3NjXnRydWU7dF5qcGVnO3NeZmFjZXQyMDEyO2Z0XjE=

Znalezione w Internecie:


  1. Przedmiot badań: Kobieta
  2. Symbol: Ko
  3. Odkryta przez: Adama
  4. Waga atomowa: średnia oczekiwana 59 a. j. m. (atomowych jednostek masy), ale znane są izotopy od 50 do 80 a. j. m.
  5. Występowanie: nadwyżki ilościowe w obszarach zurbanizowanych.
  6. Właściwości chemiczne
    1. wykazuje duże powinowactwo ze złotem (Au), srebrem (Ag), platyną (Pt) oraz szlachetnymi i półszlachetnymi kamieniami i minerałami,
    2. zdolna do absorbowania wielkich ilości drogich substancji,
    3. może samorzutnie eksplodować, jeśli pozostawić ją samą w obecności mężczyzny,
    4. nierozpuszczalna w cieczach, ale jej aktywność wzrasta po nasączeniu etanolem (alkoholem etylowym),
    5. ulega naciskowi tylko we właściwej płaszczyźnie krystalograficznej.
  7. Właściwości fizyczne:
    1. powierzchnia zwykle pokryta warstwą barwników,
    2. wrze i zamarza bez wyraźnej przyczyny,
    3. topi się po jej właściwym potraktowaniu,
    4. gorzka, jeśli używać jej niewłaściwie,
    5. znajdowana pod różnymi postaciami ­ od czystego metalu do pospolitej rudy.
  8. Zastosowanie:
    1. wysoce dekoracyjny element, szczególnie w samochodach sportowych,
    2. przedstawicielka silnych reduktorów pieniędzy,
    3. pomocna przy wypoczynku.
  9. Testy:
    1. czysty egzemplarz przybiera odcień różowy, jeśli jest odkryty w naturalnej postaci,
    2. zielenieje, jeśli obok niej znajduje się lepszy izotop,
    3. wysoce niebezpieczna w niedoświadczonych rękach,
    4. niemożliwe jest posiadanie więcej niż jednego trwałego izotopu.


    Dlaczego tak trudno trafić jednocześnie na dobrego i porządnego mężczyznę? Czy wszyscy mężczyźni to świnie? Skończmy ze stereotypowym myśleniem i poznajmy prawdę o mężczyznach…

    1. Porządni mężczyźni są brzydcy.
    2. Przystojni mężczyźni nie są porządni.
    3. Przystojni i porządni mężczyźni są homoseksualistami.
    4. Przystojni, porządni i heteroseksualni mężczyźni są żonaci.
    5. Mężczyźni, którzy nie są przystojni, lecz są porządni, nie mają zwykle pieniędzy.
    6. Mężczyźni, którzy nie są tak bardzo przystojni, ale są porządni i mają pieniądze myślą, że kobiety pożądają ich tylko dla ich pieniędzy.
    7. Przystojni mężczyźni bez pieniędzy oglądają się tylko za naszymi pieniędzmi.
    8. Przystojni mężczyźni, którzy nie są tak porządni, ale jednak heteroseksualni, nie uważają nas za wystarczająco piękne, by się nami zainteresować.
    9. Mężczyźni, którzy myślą, że jesteśmy piękne, którzy są przy tym heteroseksualni, porządni i mają pieniądze, są tchórzami.
    10. Mężczyźni, którzy są przystojni, porządni, mają pieniądze, są heteroseksualni i wolni, są nieśmiali i nigdy nie robią pierwszego kroku.
    11. Mężczyźni, którzy nie robią pierwszego kroku, automatycznie tracą zainteresowanie nami w momencie, gdy przejmujemy inicjatywę.
    12. Nie traktujcie powyższego zbyt serio, lecz jako przyczynek do dyskusji na temat mężczyzn. Bo może prawda jest zupełnie inna, albo też leży pośrodku…

    relacje-damsko-męskie-8

    Z cyklu rusz głową: W życiu na ogół jest tak, że nie zawsze mamy wszystko podane na talerzu ( za wyjątkiem śniadania, obiadu i kolacji ;D ), dlatego wnioski pozostawiam Wam do samodzielnego skonstruowania, a następnie przemyślenia;)

Zapanować nad sobą, czyli coś z cyklu – czy można wziąć rozwód z emocjami?

Ostatnio zastanawiam się nad kwestią ludzkich emocji. Są one przecież czymś, co towarzyszy nam zawsze, chyba nie ma sytuacji, w której by nam ich brakowało. Mówi się przecież, że ktoś reaguje na coś emocjonalnie. Emocjonalnie, znaczy jak? Cisza…Właśnie, zawsze tam gdzie pojawia się potrzeba zdefiniowania czegoś, pojawia się też problem. Czym więc są owe emocje, z którymi nie rozstajemy się nawet na chwilę? Zacznijmy od tego, że emocje mogą być pozytywne i negatywne. Posługując się fachowym językiem można zdefiniować je jako procesy psychiczne i fizyczne, które zostały wywołane przez określone stany, zjawiska bądź osoby.

emocje

Ciekawa jest także etymologia samego słowa – emocja – w języku łacińskim brzmi e movere i oznacza tyle, co – w ruchu. Co dziwne, nie zawsze używano tego słowa w odniesieniu do psychologii. Na początku wiązało się ono z przemieszczaniem się różnych ludów. Dziś zastosowanie tego terminu implikuje wymiar związany z działaniem, zachowaniem i reakcjami na nie, a więc widać, że jest ono mocno zakorzenione w historii i ciągle do pewnego stopnia związane ze swoim pierwotnym znaczeniem. Warto zwrócić uwagę na to, że źródłem naszych emocji, jest to, co odbieramy za pomocą zmysłów takich jak: wzrok, dotyk, słuch, smak, węch. Bardziej zniecierpliwieni mogliby zapytać, co konkretnie wywołuje nasze emocje? Odpowiedź brzmi: niemalże wszystko, co nas otacza może spowodować określoną reakcję emocjonalną. Nie bez znaczenia jest więc miejsce, w którym przebywamy, przedmioty, osoby, którymi się otaczamy. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego coś „ciągnie” Was do pewnych ludzi, co sprawia, że w danym miejscu, czujecie się, jak u siebie w domu? Idąc dalej tym tropem, zapytam, czy myśleliście kiedyś o tym, dlaczego uwielbiacie oglądać zachody słońca, a nie na przykład spacerować wieczorami po parku, dlaczego smak ciasta owocowego przypomina Wam najlepsze chwile z dzieciństwa oraz dlaczego zapach olejku waniliowego wpływa na Was kojąco? Okazuje się, że za nasze preferencje odpowiedzialne są właśnie emocje, jakie wyzwalają w nas owe miejsca, rzeczy, zjawiska, zapachy i tym podobne. I tak z dnia na dzień, z godziny na godzinę, z minuty na minutę toczy się ten emocjonalny krąg. Ale, aby nie było tak kolorowo, łatwo, pięknie i przyjemnie trzeba dodać, że wszystko to, co nas denerwuje, frustruje, a nawet lekko drażni, też jest sprawką emocji. Jak widać towarzyszą nam one na każdym kroku i niestety nie można z nimi wziąć rozwodu, ani na chwilę. A to głównie dlatego, że odpowiadają za nasze zachowania. Tak na przykład, gdy jesteśmy szczęśliwi albo wdzięczni komuś za coś, to zazwyczaj staramy się wykonać jakiś miły gest w jego stronę, by tym samym móc, choć do pewnego stopnia, odwdzięczyć mu się za okazaną nam pomoc. Czyż nie tak właśnie robicie zazwyczaj? Inna sprawa, gdy nasze działania motywowane są negatywnymi emocjami, które uprzednio wzbudzone zostały przez np. czyjąś śmierć, chorobę, rozwód, czy choćby nawet tak prozaiczną sprawę, jak opóźniony odjazd pociągu.

Warto jednak zwrócić uwagę na kwestię taką, że to, co pobudza nasze emocje, przychodzi zwykle z zewnątrz, ale sama emocja tworzy się w naszym umyśle, czyli wewnątrz. Tak więc okazuje się, że do pewnego stopnia możemy ją kontrolować i wpływać na to, jakie emocje wychodzą od nas samych. Niemniej jednak spora ich część uwalnia się w sposób impulsywny. Mimo tego, radzę, żebyśmy starali się utrzymywać w ryzach wszystkie te emocje, które powodują, że czujemy się nieswojo, jesteśmy rozdrażnieni i źli na cały świat. Dlatego sugeruję, by zrobić krok do przodu w emocjonalnych potyczkach z samym sobą i, o ile to możliwe, pozbyć się negatywnych emocji, a wręcz wziąć z nimi rozwód raz na zawsze! Jak widać słowo – rozwód – może mieć całkiem pozytywne znaczenie w tym kontekście…;-)

Zapraszam na spacer…

Po kilku dniach przerwy znów wracam do Was, a zarazem wracam do życia…po chorobie. Temperatura wyższa niż normalnie, ból…wszystkiego – to bilet prosto do łózka, ale ma to i swoje dobre strony, o dziwo! Daje bowiem możliwość na zyskanie chwilki na przemyślenia, pozwala spojrzeć na pewne sprawy z dystansu. Czasem zastanawiam się, jak to jest, że kiedy nam czegoś zabraknie (w tym przypadku mam na myśli np. zdrowie, ale może to być cokolwiek innego, równie ważnego dla nas), to dopiero wtedy zaczynamy to doceniać, ale też raczej na krótko. Długoterminowe refleksje chyba nam, pierwszorzędnym przedstawicielom gatunku homo sapiens, nie służą. Niemniej jednak jestem przekonana, że dialog przeprowadzony z samym sobą raz na jakiś czas może przynieść wpływ zbawienny. Warto jednak zwrócić uwagę na to, jaki on jest. Diabeł tkwi w szczegółach, jak to mówią. Nie powinno więc nikogo zdziwić, że jakość prowadzonego przez nas dialogu wewnętrznego w pewnym stopniu wpływa na to, jakie zajmujemy stanowisko wobec konkretnych spraw, decyduje o emocjach, które nami rządzą, a także o tym, jakie działania podejmujemy i co jesteśmy w stanie osiągnąć. Okazuje się, że umiejętnie przeprowadzony dialog wewnętrzny potrafi  wzmocnić naszą motywację, zaś negatywny ją osłabia. Często zdarza się tak, że to właśnie on blokuje nasze działania, ogranicza możliwości i nie pozwala wystartować. Aby wiedzieć, w jaki sposób i czy w ogóle można bronić się przed takim negatywnym myśleniem, po pierwsze należy uświadomić sobie istnienie tego tajemniczego głosu zwanego dialogiem wewnętrznym. Często przecież analizujemy sytuacje, które już się zdarzyły, a na które nie mamy wpływu. To nie jest najlepsze rozwiązanie, tak zwane rozdrapywanie ran wychodzi z mody! A to dlatego, że powinno się myśleć „przed”, a nie „po” fakcie. Lamentowanie nad rozlanym mlekiem nie przyniesie rezultatów, a już na pewno nie cofnie czasu. Zamiast tego lepiej wziąć się w garść, przemyśleć, co było złe, jakie są minusy podjętej przez nas decyzji i ewentualnie, czy można zrobić coś, by ją zmienić, jeśli jest niekorzystna dla nas. Nie wierzycie? Wiem, że nie jest to takie proste, znacznie łatwiej się o tym pisze, niż wprowadza w działanie. Znam to z własnego doświadczenia, też jestem tylko człowiekiem, ale właśnie to powinno mnie i każdego z Was raczej popychać do działania, a nie blokować. Niemniej jednak, warto spróbować, bo bez prób i dobrych chęci, ani rusz! Podstawą staje się podjęcie pracy nad sobą, tak by nie kierowały nami nasze negatywne myśli, czy złe emocje, ale zdrowy rozsądek.  Przeciętna osoba poświęca więcej czasu na naukę obsługi pralki, niż na naukę obsługi własnego umysłu – słowa Richarda Bandlera, współtwórcy programowania neurolingwistycznego, mówią same za siebie. W nieco żartobliwy sposób, ale potwierdzają to, jak niewiele czasu poświęcamy na pracę nad sobą. Podczas gdy okazuje się, że ta może przynieść wymierne efekty i przełożyć się na wszystkie sfery naszego życia, powodując, że to, co nas blokuje (być może są to wspomnienia, jakieś sytuacje z przeszłości, pewne osoby, które przyczyniły się do obniżenia naszego poczucia wartości) wreszcie zniknie. Warto wiec pobudzić swoją podświadomość, na identyfikowanie przede wszystkim tego, co pozytywne, aż w końcu sama zacznie to wychwytywać. 😉 Wierzę, że dacie radę, wystarczy tylko naprawdę chcieć, ale żeby Wam udowodnić, że można, zacznę od siebie, więc uważajcie, bo mam misję do wykonania i :

tymbark

więc:

16.09

W co gramy na co dzień ?

      Berne, Eric Berne…jeszcze jakiś czas temu nic mi nie mówiło ani to imię, ani nazwisko, ani tym bardziej hasło, z którym to nazwisko się wiąże, czyli analiza transakcyjna.
Wszystko do czasu kiedy wpadła mi w ręce książka Erica Berne pt. „W co grają ludzie?”, zaczęłam ją czytać ze względu na… tytuł. Wcześniej nie słyszałam o niej, ale kiedy zobaczyłam ją na półce bibliotecznej, tytuł od razu przykuł moją uwagę. Pierwsze strony tłumaczą nam, czym w ogóle jest analiza transakcyjna, okazuje się, że to metoda, a właściwie koncepcja psychologiczna, która dotyczy interakcji międzyludzkich i określa je mianem transakcji. Eric Berne jest właśnie twórcą tej analizy. U podstaw jego teorii leży pytanie: dlaczego ludzie w ogóle ze sobą rozmawiają i wchodzą w interakcje, jaki jest cel ich kontaktów, w jaki sposób próbują je sobie ułatwić i dlaczego grają. Berne stawia tezę, że ludzie w zależności od sytuacji, przyjmują na siebie różnego rodzaju role i występują przed odbiorcą głównie po to, by osiągnąć konkretne cele. W innej swojej książce, równie popularnej i także związanej z metodą analizy transakcyjnej, pt. „Dlaczego ludzie ze sobą rozmawiają?”, autor ten odpowiada na pytanie zawarte w tytule i tłumaczy, że każdy potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem, a umiejętność porozumiewania się z innymi kształtuje nasze życie. Wracając jednak do „W co grają ludzie?” trzeba zaznaczyć, że autor w interesujący sposób omawia typowe sytuacje społeczne, takie, które dotyczą każdego z nas, już sam ten fakt może stanowić pobudkę do sięgnięcia po tę pozycję. Berne wszystkie te interakcje i sytuacje społeczne ujmuje w kategorii „gier”. Cała lektura jest tak skonstruowana, że pominięcie któregoś z rozdziałów może przeszkodzić w zrozumieniu kolejnych części. Można bowiem podzielić ją na trzy główne rozdziały, przy czym każdy z nich podejmuje różne, aczkolwiek powiązane ze sobą wątki. Wszystko układa się jak w matematycznym równaniu – jedno wynika z drugiego. Tak więc:

część 1. zawiera teorię potrzebną do analizy i zrozumienia, omawianych później gier,
część 2. prezentuje opisy danych gier,
część 3. to materiał kliniczny, a także teoretyczny, który pozwala zrozumieć, co w ogóle znaczy być wolnym od gry i czy jest to możliwe.

Skąd jednak wziął się termin gry psychologicznej? Gra, poza, kreacja – słowa te same w sobie są nacechowane, rodzą bowiem skojarzenia z udawaniem, czymś, co jest nie do końca naturalne, szczere, ale wręcz przeciwnie, raczej pociąga za sobą jakąś intencję, dlatego grę psychologiczną można określić jako pewnego rodzaju kreację, którą podejmuje się po to, by osiągnąć zamierzony cel. Według Berne’a jednak takie gry wykorzystujemy na co dzień, przecież niemalże każde nasze działanie jest jakoś umotywowane. Idąc dalej tym tropem, Berne zakłada, że każdy z nas, będąc w danej sytuacji występuje w jednym z trzech stanów, może to być albo stan „ja dziecięcego”, „ja dorosłego” lub „ja rodzicielskiego”. Bycie w stanie „ja dziecięcego” oznacza, że kierujemy się bardziej emocjami niż racjonalnymi argumentami. Kolejna możliwość to „ja dorosłe”, które dochodzi do głosu, gdy racjonalnie zaczynamy analizować sytuację, w której się znajdujemy i staramy się spojrzeć na nią, w miarę możliwość obiektywnie, by dzięki temu podjąć rozsądne decyzje. Natomiast postawa „ja rodzicielskiego” jest krytyczna, charakterystyczne dla niej jest napominanie, moralizowanie. Według autora książki, za każdym razem, kiedy wchodzimy w interakcje z innymi ludźmi, przybieramy którąś z wymienionych wyżej ról, w zależności od intencji, jakie w danym momencie posiadamy, czyli dosadnie mówiąc, od tego, co chcemy osiągnąć. Warto jednak zaznaczyć, że nie na każdą rolę możemy sobie pozwolić, zależne jest to od naszej pozycji społecznej, od tego w jakich relacjach pozostajemy na co dzień z innymi.

analiza
Tak na przykład w odmiennej roli będzie występował rodzic wobec swojego dziecka, a w innej wobec dziecka znajomych. Odmienne też będą relacje na płaszczyźnie dorosły – dorosły, w zależności nie tylko od poziomu relacji z poszczególnymi osobami, ale i od okoliczności. Tak na przykład E. Berne analizuje różnego typu sytuacje i wykazuje różne rodzaje gier, jakie podejmują dorośli np. w sądzie podczas rozwodu, w trakcie rozmowy z przyjaciółmi, czy kłótni z ukochaną osobą. Przyglądając się bliżej schematowi opisywanych gier rzeczywiście można dopatrzyć się ich odzwierciedlenia we własnym zachowaniu lub zachowaniu osób, które nas otaczają. Koncepcja analizy transakcyjnej zakłada, że istnieją różne typy transakcji, jakich ludzie dokonują zarówno świadomie jak i nieświadomie, automatycznie. W każdą tak zwaną transakcję możemy wejść na dwóch poziomach – psychologicznym, bądź społecznym. Aby lepiej to zobrazować podam przykład, zaczerpnięty z książki:

A: Przepraszam, że strąciłem Twoją teczkę, to był przypadek.                                             B: Nie szkodzi, mam nadzieję, że dokumenty które w niej są nie pomięły się.   

     Ta rozmowa, odbywająca się miedzy dwoma osobami to klasyczny przykład sytuacji, w której na poziomie społecznym występują dwie osoby, prezentujące postawy „ja dorosłego”, jedna osoba przeprasza za drobną szkodę, jaką wykonała, a druga informuje, że nic się nie stało i że się nie gniewa. Inna sytuacja rozgrywa się natomiast na poziomie psychologicznym. Tutaj zachodzi relacja dziecko – rodzic. Dziecko, które tłumaczy się z popełnionego czynu, a rodzic przebacza mu lub w innej sytuacji karci. Na poziomie społecznym w opisanym powyżej przypadku obie osoby rozmawiają jako dorośli, unikając wzajemnej wrogości, natomiast na poziomie psychologicznym dziecko ciągle przepraszając za popełnione szkody wymusza na rodzicu, by mu przebaczał.

Analiza-transakcyjna-depresja_gangstera2

analiza3
Po lekturze tej książki okazuje się, że jesteśmy uwikłani w różnorodne gry, o których w większości przypadków nie mamy pojęcia, a mimo tego nieświadomie bierzemy w nich udział lub sami je inicjujemy. Sądzę, że warto sięgnąć po tę książkę, choćby dlatego, żeby sobie to uświadomić.

Co mówi Twoje ciało, czyli o komunikacji niewerbalnej słów kilka

Niektórzy twierdzą, że to język ludzki może kłamać, ale ciało nigdy. I muszę Wam powiedzieć, że coś w tym stwierdzeniu jest. Każdy gest, grymas, który pojawia się na naszej twarzy są oznaką czegoś. To, że siadamy w takiej, a nie innej pozycji również nie jest bezpodstawne. Gesty zdradzają nas przed innymi ludźmi. Dlatego warto poznać ich znaczenie, a może nawet nauczyć się je kontrolować, oczywiście do pewnego stopnia. O tym, że jest to istotne świadczy choćby fakt, że wszelkie gesty, mimika twarzy, czyli tak zwana komunikacja niewerbalna są przedmiotem wielu szkoleń biznesowych, tematy te podejmowane są też na uczelniach, a nawet w szkołach. Poza tym na półkach księgarń i bibliotek też nie brakuje pozycji książkowych, dotyczących tych tematów. Świadomość własnego ciała, własnych gestów wydaje się więc być dość ważna. Jak w takim razie nauczyć się kontrolować samego siebie? Czy w ogóle możliwe jest, by zyskać kontrolę nad umysłem, ciałem i emocjami? Istnieje wiele poradników, które tłumaczą , w jaki sposób opanować tę, jak dodam, niełatwą sztukę. Nie chodzi przecież o to, aby nasze gesty były sztuczne, nienaturalne, ale raczej o to, by umieć świadomie nimi operować. Świadomość ta opiera się między innymi na współgraniu ze sobą gestów niewerbalnych z poziomem komunikacji werbalnej, czyli tym, co wypowiadamy. Musi to być istotne, skoro aż około 90% procesu zwanego komunikacją stanowią właśnie gesty, mimika itp., czyli tak zwana mowa ciała. Pozostałe blisko 10 % to właśnie słowa. One jednak nie wystarczą, aby „porwać tłumy”. Podobnie jest z tzw. efektem pierwszego wrażenia. Gdy poznajemy nową osobę w ciągu ułamków sekundy podświadomie w naszym mózgu „produkowana” jest opinia na jej temat i niezależnie od tego, co powie, kim jest, czym się zajmuje i ile ma lat, już po pierwszych jej gestach oceniamy, jaka ona jest i czy chcemy zawrzeć z nią znajomość. Oczywiście, ta pierwsza, zdawkowa i niekompletna opinia może ulec później weryfikacji, bądź pewnej zmianie, niemniej jednak w naszej pamięci pozostaje zakodowane owo pierwsze wrażenie, które może mieć decydujący wpływ na dalszy rozwój wydarzeń.

milcze

Na nasz potencjał perswazyjny wpływa wiele czynników takich jak: wiarygodność, kompetencja, podobieństwo do odbiorcy, charyzma. Każdy z nich bazuje do pewnego stopnia na tym, co niewerbalne. Chcemy więc, czy nie, wysyłamy nieustanne sygnały, nawet nie używając słów. I na podstawie tych właśnie sygnałów jesteśmy często oceniani przez innych ludzi. Nie będzie więc przesadnym stwierdzenie, że ciało zdradza nas na każdym kroku. Gesty na ogół są uzupełnieniem do naszych słów. Poprzez ich działanie możemy zyskać aprobatę lub wręcz przeciwnie, zaprzeczyć samym sobie i stać się przez to mało wiarygodni, a tym samym stracić poparcie odbiorców. Oczywiście, nie można wymodelować swoich gestów, bo to z pewnością wyglądałoby nienaturalnie (przyjrzyjcie się niektórym gestom polityków lub prezenterów telewizyjnych, dostrzeżecie to w zachowaniu niektórych z nich, np. sztuczne ułożenie rąk itp.). Warto jednak nauczyć się świadomie nimi operować. Nasze niewerbalne zachowania mogą nie tylko ułatwić nam komunikację z innymi, ale także zyskać ich przychylność. Tak na przykład, gdy patrzymy na słuchacza i potakujemy, wyrażamy tym samym aprobatę dla jego poglądów.

Kiedy wchodzimy do pomieszczenia pełnego ludzi, siedzimy prosto, patrzymy w dany punkt – sygnalizujemy pewność siebie i skupienie, zaś rozproszony wzrok, zerkanie na wiele punktów może być oznaką braku skupienia i pewności, a tak na pewno nie chcielibyśmy być odbierani, zwłaszcza jeżeli pełnimy jakieś stanowisko kierownicze. Być może nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że tak proste, czasem niepozorne gesty w znacznym stopniu decydują o tym, jak odbierają nas inni.

Warto także wiedzieć, że podczas bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem pierwszym elementem, na który zwracamy uwagę jest wyraz jego twarzy, dlatego, że ten zmienia się najczęściej, a większość z nas jest wzrokowcami. Twarz zaś jest najbardziej ekspresyjną częścią naszego ciała. Dowiedziono, że najpierw zwracamy uwagę na spojrzenie, później na układ ust, który też sporo mówi o nastroju odbiorcy. Drugi kanał, którym przepływają do nas niewerbalne informacje to oczywiście gestykulacja, o której już wspomniałam. Tak więc w tym przypadku znaczenie ma przede wszystkim postawa ciała, ułożenie rąk, nóg. Często nawet nie kontrolując tego, mimowolnie zwracamy uwagę na tak pozornie oczywiste gesty, które stają się podstawą do oceny naszego rozmówcy. Z jego zachowania zaś możemy odczytać m.in. jaki ma temperament, cechy charakteru, a poprzez to przypisać do któregoś z typów osobowości. Warto więc nauczyć się się rozszyfrowywać zachowania osób, z którymi mamy do czynienia, ułatwi nam to nie tylko kontakty z nimi, ale i pozwoli poznać, jakie mają wobec nas zamiary, co może okazać się korzystne i dla nas. Poza tym, dzięki temu sami będziemy również mieli świadomość własnych zachowań niewerbalnych.

komuni_niewerb