Zapanować nad sobą, czyli coś z cyklu – czy można wziąć rozwód z emocjami?

Ostatnio zastanawiam się nad kwestią ludzkich emocji. Są one przecież czymś, co towarzyszy nam zawsze, chyba nie ma sytuacji, w której by nam ich brakowało. Mówi się przecież, że ktoś reaguje na coś emocjonalnie. Emocjonalnie, znaczy jak? Cisza…Właśnie, zawsze tam gdzie pojawia się potrzeba zdefiniowania czegoś, pojawia się też problem. Czym więc są owe emocje, z którymi nie rozstajemy się nawet na chwilę? Zacznijmy od tego, że emocje mogą być pozytywne i negatywne. Posługując się fachowym językiem można zdefiniować je jako procesy psychiczne i fizyczne, które zostały wywołane przez określone stany, zjawiska bądź osoby.

emocje

Ciekawa jest także etymologia samego słowa – emocja – w języku łacińskim brzmi e movere i oznacza tyle, co – w ruchu. Co dziwne, nie zawsze używano tego słowa w odniesieniu do psychologii. Na początku wiązało się ono z przemieszczaniem się różnych ludów. Dziś zastosowanie tego terminu implikuje wymiar związany z działaniem, zachowaniem i reakcjami na nie, a więc widać, że jest ono mocno zakorzenione w historii i ciągle do pewnego stopnia związane ze swoim pierwotnym znaczeniem. Warto zwrócić uwagę na to, że źródłem naszych emocji, jest to, co odbieramy za pomocą zmysłów takich jak: wzrok, dotyk, słuch, smak, węch. Bardziej zniecierpliwieni mogliby zapytać, co konkretnie wywołuje nasze emocje? Odpowiedź brzmi: niemalże wszystko, co nas otacza może spowodować określoną reakcję emocjonalną. Nie bez znaczenia jest więc miejsce, w którym przebywamy, przedmioty, osoby, którymi się otaczamy. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego coś „ciągnie” Was do pewnych ludzi, co sprawia, że w danym miejscu, czujecie się, jak u siebie w domu? Idąc dalej tym tropem, zapytam, czy myśleliście kiedyś o tym, dlaczego uwielbiacie oglądać zachody słońca, a nie na przykład spacerować wieczorami po parku, dlaczego smak ciasta owocowego przypomina Wam najlepsze chwile z dzieciństwa oraz dlaczego zapach olejku waniliowego wpływa na Was kojąco? Okazuje się, że za nasze preferencje odpowiedzialne są właśnie emocje, jakie wyzwalają w nas owe miejsca, rzeczy, zjawiska, zapachy i tym podobne. I tak z dnia na dzień, z godziny na godzinę, z minuty na minutę toczy się ten emocjonalny krąg. Ale, aby nie było tak kolorowo, łatwo, pięknie i przyjemnie trzeba dodać, że wszystko to, co nas denerwuje, frustruje, a nawet lekko drażni, też jest sprawką emocji. Jak widać towarzyszą nam one na każdym kroku i niestety nie można z nimi wziąć rozwodu, ani na chwilę. A to głównie dlatego, że odpowiadają za nasze zachowania. Tak na przykład, gdy jesteśmy szczęśliwi albo wdzięczni komuś za coś, to zazwyczaj staramy się wykonać jakiś miły gest w jego stronę, by tym samym móc, choć do pewnego stopnia, odwdzięczyć mu się za okazaną nam pomoc. Czyż nie tak właśnie robicie zazwyczaj? Inna sprawa, gdy nasze działania motywowane są negatywnymi emocjami, które uprzednio wzbudzone zostały przez np. czyjąś śmierć, chorobę, rozwód, czy choćby nawet tak prozaiczną sprawę, jak opóźniony odjazd pociągu.

Warto jednak zwrócić uwagę na kwestię taką, że to, co pobudza nasze emocje, przychodzi zwykle z zewnątrz, ale sama emocja tworzy się w naszym umyśle, czyli wewnątrz. Tak więc okazuje się, że do pewnego stopnia możemy ją kontrolować i wpływać na to, jakie emocje wychodzą od nas samych. Niemniej jednak spora ich część uwalnia się w sposób impulsywny. Mimo tego, radzę, żebyśmy starali się utrzymywać w ryzach wszystkie te emocje, które powodują, że czujemy się nieswojo, jesteśmy rozdrażnieni i źli na cały świat. Dlatego sugeruję, by zrobić krok do przodu w emocjonalnych potyczkach z samym sobą i, o ile to możliwe, pozbyć się negatywnych emocji, a wręcz wziąć z nimi rozwód raz na zawsze! Jak widać słowo – rozwód – może mieć całkiem pozytywne znaczenie w tym kontekście…;-)

Dodaj komentarz